16.
Czwartek rozpoczął się dla nas chwilę po 6:00. Spacer, śniadanie, spacer i odjazd. Niestety hotel w którym zacumowaliśmy nie był wysokich lotów, ale za to byliśmy szczęśliwi że w ten dżdżysty i chłodny slowacki poranek nie musieliśmy składać namiotu 😉 Droga przez Słowację i Czechy minęła nam mocno deszczowo i Tokson nabierał przekonania że podążamy we właściwą stronę 🙂 W Polsce nieco się przejaśniło, a droga do domu minęła nam słonecznie 🙂 Po przyjeździe rozpakowaliśmy bagaże, co zajęło sporo czasu, Tokson odżył na dobre ( jutro czeka go długa kąpiel) a my zalegliśmy przed Netflixem 😉 Wycieczka super udana, szkoda, że już się skończyła 😞 Zaczynamy planować następne tripy, bo czas tak szybko goni…. 🙂



