4.09-Dzień szósty
Pospaliśmy. Wyjątkowo długo 😁 Zbyt długo albo po prostu samochód krzywo stał, bo obudziliśmy się zdrętwiali 😜 Nie mniej jednak widoki zrekompensowały chwilowe niedogodności. Niestety kemping swoją świetność przeżywał w latach 80 więc jeśli ktoś będzie miał ochotę „ zaliczać „ Alandy od Wyspy Ava to musi się przygotować na nie małe koszty, a w zamian otrzyma jedynie całkiem niezłe widoki, na toalety i inne rarytasy nie ma co liczyć 😕 Pracuje tam bardzo sympatyczny Pan Jarek z Sandomierza, który pomimo dobrych chęci nie jest w stanie „odczarować” tego miejsca 😁 Jest jeszcze drugi kemping na wyspie, ale warunki chyba jeszcze gorsze, a i widoki takie sobie 😁 To by było na tyle Alandow podczas tego wyjazdu. Kilka lat temu mieliśmy super plan na rowerową wyprawę po tych wyspach, plan nadal aktualny 😁 Jeśli Alandy to tylko rowerem. Fajne małe wysepki, piękne widoki, wszechobecna fauna i flora i komary 😜 Drogi super, asfalt, szuterek…. Bardzo mały ruch aż się prosi o przybycie tam rowerem 😁 Upewniwszy się jeszcze czy nie ominęliśmy żadnej atrakcji 😜 wróciliśmy promami do miejscowości Kustavi gdzie jest nasz kemping . Długi spacer zakończył się kąpielą naszej białej foczki na „psiej plaży”, i zgubieniem nowiuteńkiej piłki w morzu 😞 Na szczęście mamy jeszcze 2 stare 😜 Wieczorek włoski zakończył dzisiejszy dzień, dość intensywny i męczący, chociaż kilometrów mamy chyba więcej w nogach niż na kołach 😜