6.
Nocka z niedzieli na poniedziałek była dość głośna z racji zakończenia sezonu restauracyjnego. Powrotami z imprez nie szczegolnie sie przejęłam gdyż nasz namiot pojęcia nie mam dlaczego okazał się najpilniej strzeżonym obiektem na kempingu. Ok 4 nad ranem usłyszałam jak na szczekanie zapewne okolicznych psów odpowiada Tokson. Chwila zastanowienia dlaczego słyszę go poza namiotem, uciekł, wygryzł dziurę….obudziłam Witka i sprawdziliśmy. Okazało się że Tokson jest na miejscu, a na zewnątrz jesteśmy obstawieni brygadą 3 wielkich psów. Jedna suczka uparcie nie chciała nas opuścić do samego odjazdu, a Tokson śledził każdy jej ruch. Standardowa poranna procedura zajęła nam dziś ponad pół godziny dłużej niż zazwyczaj i w drodze byliśmy o 10:30. Zgodnie z planem zwiedziliśmy dziś wyspę Lefkade i dotarliśmy do celu czyli na Peloponez. Przejechaliśmy przez całą Patre 😁 Niestety temperatura wyłączyła nam dziś opcje „zwiedzania” 😜 Cały dzień było 33 stopnie i nie uśmiechało nam się dogłębne zwiedzanie, więc rundka samochodem po mieście była opcjonalna 😁 Po drodze zrobiliśmy niewielkie zakupy i do tej pory się zastanawiamy czy to co kupiliśmy w plastikowej butelce to białe wino czy ocet winny 😜 Dzisiejszy kemping mamy w miejscowości Γιαλός a nazywa się Kato Alissos 😜 Zjedliśmy obfitą kolację w tutejszej knajpce, 3 razy mieliśmy stresowe sytuacje z psimi lokalesami, a Tokson wymiata z miski wszystko w tempie ekspresowym, żeby mu te lokalesy nie pozjadały 🤪 Aktualnie już mamy ciemno i siedzimy sobie tak we troje przy cozy świeczce i w temperaturze 29 stopni oglądamy nowo przybyłych podróżnych 😁


















