1.09 – Dzień 3

Dzisiejszą noc spędziliśmy deszczowo….Rano na szczęście trafiliśmy na okienko pogodowe i naszą chatkę zwinęliśmy w tempie teleexpresowym Dzięki temu mogliśmy pójść na długi spacer po śniadaniu i zyskaliśmy trochę czasu na zrobienie krótkometrażowego filmu, a właściwie dwóch o naszej więzi rodzinnej i przywiązaniu
Z Toksonem w roli głównej oczywiście
Gdy chmura niebezpiecznie zaczynała się zbliżać do campingu, ruszyliśmy w drogę na prom do Helsinek. Dzisiejsza odprawa nauczyła nas całkiem sporo. Po pierwsze, że człowiek przechowuje wewnątrz siebie nieznane mu dotychczas ogromne pokłady cierpliwości, po drugie należy dokładnie czytać wszystkie informacje podczas rezerwacji promu
Poza tym uświadomiliśmy sobie że w zeszłym roku złamaliśmy wszelkie zasady bezpiecznego przewozu zwierząt promem
A teraz po kolei. Przy odprawie pan w okienku spytał nas czy mamy świadomość że pies musi zostać w samochodzie podczas rejsu, oczywiście że nie mieliśmy takiej wiedzy bo w zeszłym roku dokładnie na tym samym promie łaziliśmy od dziobu do rufy przez każdy pokład wzdłuż i wszerz na który się dało wejść, jedliśmy obiad na krzesłach przed barem a Tokson był atrakcją rejsu. No i tutaj też był ….ale przez chwilę bo na całe szczęście udało nam się dokupić (już na pokładzie ) pieską kajutę
Przepisy które przeczytaliśmy wyraźnie wskazują na to że zwierzęta o ile nie mają swojego transportera i nie są małe, podróż muszą spędzić w specjalnej kajucie lub w samochodzie. Kajuty nie żałujemy, wręcz przeciwnie
Przy okazji wykupiliśmy też na powrót
A druga rzecz to cierpliwość…. Zawsze warto mieć
Nawet jeśli się jest jednym z pierwszych przy odprawie promowej a na prom wjedzie się jako ostatni to zazwyczaj jesteś tym wygranym bo zjeżdżasz pierwszy
Tak oto szczęśliwie i spokojnie dotarliśmy do Finlandii
Pogoda przywitała nas piękna żeby po 5 minutach rozpocząć deszczowy seans ciągnący się aż do wieczora. Szukam pozytywów bo zrobiło się paskudnie zimno….Torba z ciepłymi ubraniami zaspakaja póki co te wahania temperatur. Zakwaterowaliśmy się na campingu zajmującym całą wyspę, oprócz tego nasza „letnia” chawira zyskała nowe pomieszczenie, ciężko to nazwać kuchnią na zewnątrz, więc nazwę to kuchnią bez ścian
Wygrzebaliśmy też webasto i dzięki temu mamy w przedsionku aktualnie już 17 stopni
, deszcz chwilowo przestał padać, na kolację zjedliśmy placki ziemniaczane z bograczem i teraz grzejemy i suszymy dupska w namiocie, jedni bardziej drudzy mniej
Ps. Psia kuweta na promie nadal nie spełnia swojej funkcji, a miski na wodę w kajucie powinny być zdecydowanie większe
Dzisiejszy nocleg na kempingu:



















