18.08 Strollowany Las

Blog rodzinny

18.08 Strollowany Las

Dla odmiany dzisiejsza noc była sucha ? Wstaliśmy chwilę po 7:00 i szybko złożyliśmy namiot gdyż nad nami pojawiły się wielkie czarne chmury. Udało się zapakować na sucho, jednak już kawa i śniadanie to bajka o tysiącu i jednej kropli . Wiało, lało i zmarzliśmy na kość ,ale zdeterminowani po 2h czekania wreszcie do końca osiodłaliśmy nasze rącze konie i ruszyliśmy na drugi kraniec wyspy. Po 2 kilometrach nabraliśmy odpowiedniej temperatury, a za kolejne dwa wyszło wreszcie upragnione słońce, które towarzyszyło nam dziś przez prawie 40km. Trasa rewelka,przez las, widoki piękne, znaleźliśmy 3 piłeczki do golfa i popsułam jednego gumbuta ? Załataliśmy dziś standardowo jedną dętkę…i nie była to moja ? Zgodnie z planem najpierw zwiedziliśmy Las Trolli – Trollskogen to bardzo specyficzne miejsce ponieważ od strony morza wieją tu dość silne wiatry i przez to rosnące tam od prawie 200 lat drzewa są powykręcane w dość ciekawe kształty. Zapatrzyliśmy się na kamienne kopce (prawdopodobnie grobowce) sprzed setek lat, przez co zupełnie zapomnieliśmy o wraku statku który osiadł na mieliźnie w 1926 roku. Następnie udaliśmy się do latarni morskiej Långe Erik, zbudowanej w 1845 roku. Na górze znajduje się teraz galeria, ale niestety była zamknięta. Na plaży setki poustawianych kopczyków z kamyków, wygląda to obłędnie, tak bardzo że aż chce się zrobić własny. Mam nadzieję że „na szczęście” według wierzeń ludowych Norwegów ? Więc ustawiłam ? Na szczęście ? Może i nas nie ominęło tym razem bo okazało się po 10 km że droga którą chcieliśmy wracać w kierunku Farjestaden zupełnie nie nadaje się do jazdy i nagle oczom naszym ukazał się autobus i sympatyczny pan kierowca potwierdził że może nas zabrać nawet do Kalmar. Zdecydowaliśmy się jednak nie jechać do Kalmar, a do Farjestaden, bo w sumie tam zaczęliśmy. Jechaliśmy autobusem trasą, która akurat wczoraj wryła nam się w pamięć ? Miło było ją oglądać z perspektywy innego pojazdu niż rower, zwłaszcza że w trakcie jazdy rozpętał się kolejny armagedon, przez tubylców zwany kapuśniaczek ? Wysiedliśmy z autobusu na końcówkę przedstawienia i niestety na kolejny nocleg jechaliśmy już w konflikcie dramatycznym ? Przeczekaliśmy największy deszcz i w trakcie okienka pogodowego rozłożyliśmy wreszcie namiot. Zjedliśmy i właśnie 1/2 z nas już chrapie. Dziś w nogach nie wiele ponad 50 km, w głowach zostało więcej ? Pozdrawiamy

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *